wtorek, 29 kwietnia 2014

Prolog

- Destiny - usłyszałam znajomy głos i momentalnie się odwróciłam.
Przede mną stał Fate. Szczerze powiedziawszy to jego się tu nie spodziewałam. Nie w tym obskurnym miejscu. Nie tu gdzie mieszkałam.
- Co ty tu robisz? - oparłam się o ścianę pobliskiej kamienicy.
- Zgubiłaś to po drodze - wyciągnął z kieszeni mój naszyjnik w kształcie krzyża.
- Dziękuję - wyciągnęłam po niego rękę.
- Nie ma tak łatwo. Dam ci go pod jednym warunkiem - uśmiechnął się.
Zastanawiałam się co musi mu chodzić po głowie. Czy będzie chciał gdzieś ze mną wyjść? Nie, przecież ma dziewczynę, Morrigam. A może będę miała mu pomóc z jakimś przedmiotem w szkole? Nie, raczej też nie. Z mojego zamyślenia wyrwały mnie cztery słowa.
- Daj się poznać, Destiny.
Popatrzyłam na niego i na mój naszyjnik, który trzymał w dłoni. Czy on był tego wart? Przecież tam w środku jest część twojego życia. Tam jest to co kochasz ponad życie, prawda? Głos w mojej głowie odbijał się echem i powoli cichł.
- Nie chcesz mnie poznać Fate. To zbyt ryzykowne dla ciebie.
- Ryzykowne? - zaśmiał się, ukazując biel swoich zębów. - Jesteś bardzo zabawną osobą Destiny. Już cię lubię.
On powiedział, że mnie lubi. Nie mogę dopuścić do siebie tej myśli. Nie daj po sobie poznać, że cię to ruszyło. Bądź twarda.
- Żegnaj Fate - spojrzałam po raz ostatni na mój krzyż i poszłam w stronę domu.

~ colorshandy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz